Antosia mieszka w leśnicz贸wce Brent贸wka na Kresach Wschodnich. Spokojny, dostatni i szczęśliwy świat dziewczynki rozpada się we wrześniu 1939 roku, gdy Polskę atakują hitlerowskie Niemcy, a zaraz potem sowiecka Rosja. Ojciec Antosi trafia na wojnę, a ona razem z matką zostają aresztowane przez NKWD i deportowane do Kazachstanu.
Dziewczynka musi szybko dorosnąć, żeby przetrwać w świecie, w kt贸rym panują nędza, terror NKWD i komunistyczna propaganda. Razem z nową przyjaci贸łką Rutką wymyślają dziesiątki sposob贸w na to, jak wywieść w pole pozbawionego wszelkich skrupuł贸w enkawudzistę Kupczyszyna, kt贸ry traktuje ich kołchoz jak prywatny folwark, jak zdobyć choćby odrobinę jedzenia i jak uchronić się przed nadciągającą wielomiesięczną zimą tak srogą, że woda w studni zamienia się w l贸d.
Przez pryzmat tułaczych los贸w swojej bohaterki Marcin Szczygielski opowiada o dramacie tysięcy polskich dzieci, kt贸re podczas II wojny światowej zostały na rozkaz Stalina pozbawione domu i przymusowo wywiezione do Kazachstanu i na Syberię. Ta unikatowa we wsp贸łczesnej literaturze dziecięco-młodzieżowej powieść przybliża młodym czytelnikom mało znane wydarzenia z niedawnej historii Polski, kt贸re teraz przypominają się w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialno艣ci: Marcin Szczygielski.
DOST臉PNO艢膯:
Dost臋pny jest 1 egzemplarz. Pozycj臋 mo偶na wypo偶yczy膰 na 30 dni
Oni tu przyszli : wspomnienia Marianny Pi膮tek z domu Wojdan, 艣wiadka mordu w Lubieszowie na Polesiu, gdzie dwustu Polak贸w spalono 偶ywcem "Wspomnienia Marianny Piątek z domu Wojdan, świadka mordu w Lubieszowie na Polesiu, gdzie dwustu Polak贸w spalono żywcem "
Naprawdę ciepło było. Wyjątkowo ciepło. I cicho. Oni szli z bronią. [...] Pięciu było tych banderowc贸w. Wszyscy uzbrojeni. Szli szybko, zamaszyście, od strony Derewka w stronę Lubieszowa. Przeraziliśmy się. Przecież nasz tato pojechał do miasta! Zginie! Niewiele minęło czasu, a dym zaczął lecieć i unosić się nad miastem. [...] A tu nagle tato jedzie! Wraca z Lubieszowa, stoi na wozie, konia popędza, a konia miał takiego dobrego, młodego. [...] Gdy wpadł do domu, zaraz zaczął opowiadać. Jeden Ukrainiec mu dał znak, powiedział: "Oni tu przyszli". Chyba tylko to powiedział: "Oni tu przyszli". I tato od razu zrozumiał.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialno艣ci: [wywiad przeprowadzi艂] Jacek Kie艂pi艅ski.
DOST臉PNO艢膯:
Dost臋pny jest 1 egzemplarz. Pozycj臋 mo偶na wypo偶yczy膰 na 30 dni